zMARTWYCHwstanie

You are currently viewing zMARTWYCHwstanie

ZmartwychWSTANIE

Poszerzanie świadomości, zgłębianie siebie, natury, historii, człowieka sprawia, że te utarte ścieżki i wydeptane drogi, nie są już dla mnie tym, czym były przez większość mojego życia.

Nie chcę co roku, iść drogą ,,w procesji”, na której końcu, będę widziała Jezusa, który ma zakrwawioną twarz, bo cierń kaleczy jego skórę, dłonie i stopy, przybite do krzyża. Nie chcę celebrować bólu, cierpienia i zakotwiczać w sobie lęk.

Wyciągam wnioski. Nie staję już pośród tych, co krzyczą ,,ukrzyżujmy go”, co tyczy się każdej osoby, którą chętnie byśmy ukrzyżowali. Ani nie idę, jako płaczka w procesji, wchodząc w rolę ofiary.

Działam, by nigdy więcej, do tego nie doszło. W moim małym, mikroskopijnym świecie. Choć wierzcie mi, chyba w każdym możliwym aspekcie w żuciu, byłam. I katem, i ofiarą, a także wybawcą.

Jak wielką wagę, nadaje się temu okresowi zMARTWYCHwstania i ułamek uwagi ZmartwychWSTANIU.

Na co, kładzie sie większy nacisk, na śmierć = zamartwianiu się, czy wstaniu i radowaniu się? Akceptując jedno, robimy przestrzeń na drugie.

Każdego dnia, dziękuję ci za to, co uczyniłeś. I mam świadomość, jak blisko siebie, w sobie Jezu jesteś. I by okazać ci wdzięczność, za twoje życie, celebruję je każdego dnia. Szanując każdą istotę i stworzenie, tak jak ty szanowałeś. Z każdym dniem, szanując coraz bardziej siebie. Doceniając to, co dla mnie/nas zrobiłeś. I czuję całą sobą, że nie o mój smutek i cierpienie, tobie chodzi. Nie tego pragniesz. Ty pragniesz widzieć mnie i nas wszystkich, spełnionych, szczęśliwych i wypełnionych bezwarunkową miłością, której nauczycielem jesteś.

Urodziłeś się w czasie, kiedy spirala światła się zwijała do środka. W grudniu. Byłeś, bardzo mocno, konfrontowany z cieniem. Stawiano przed tobą wyzwania przez 33 lata. Wtedy pokazałeś nam, jak i my mamy się z cieniem konfrontować, tworzyć na niego przestrzeń. Po raz kolejny, narodziłeś się w czasie, gdy spirala światła rozwijała się, by w pełni lśnić. W czasie, gdy słońce świeci, coraz większym blaskiem.
Te miesiące: grudzień i kwiecień, nie są przypadkowe, wiem to.

A więc, ja celebruję to światło, bo na to jest teraz czas. I raduję się, cała w wdzięczności, za to, co mi/nam ofiarowałeś.
Już nie będę ci zakładać korony cierniowej, byś po raz milionowy cierpiał.

Za to, chętnie uszanuje moje życie, które mi ofiarowałeś, by sprawić i tobie radość.

Kochani, jak wy odczuwacie ten czas?

We mnie, zmienia sie tak wiele i na tylu poziomach, że sama momentami nie nadążam. Ostatnie kilkanaście miesięcy, trwało, jak kilka tygodni, za to zmiany, które we mnie zaszły, jakby były rezultatem, conajmniej kilkunastu lat transformacji. Tak wielu zachowań, już nie powielam i z tylu uwikłań wychodzę, że zmiana, jest już tak naturalna, jak oddech.

Słowa ,,Jezu, ufam tobie.” nabierają głębokiego znaczenia w tym czasie – dla mnie. Bo jeśli ufam tobie, to i ufam sobie 💚.

I z tego miejsca, pragnę cię obdarzyć ciepłą myślą, bo myślę ciepło o tobie. Wibracją spokoju i zarazem radości.
Energią pierwotnej miłości i esencją pierwotnego zaufania.
Życzę ci odpoczynku, regeneracji, zadbania o swoje emocje, ciało i ducha.
Niech ten czas, będzie dla ciebie radosny i zasili cię do WSTANIA z martwych.
Z całego serca, ślę uściski i całusy 🤗😘.

Miłego świętowania 🐣

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.