Ach kochani,
znacie to uczucie, które aż krzyczy w Was ,,Ja chcę! Ale ja chcę!!!”?
Chcesz tak bardzo, tak mocno, a świat Cię do tego woła? I choć wiele przeszkód na drodze umysłu stoi, to Ty i tak podążasz za tym głosem?
Ja znam!
Wiele razy tego doświadczyłam.
Słyszałam ten głos w sobie, wtedy gdy chciałam odejść z pracy, gdzie miałam nad sobą przełożonych.
I kiedy inni mówili, że etat jest bezpieczny, a na własną rękę… to różnie. Ja i tak wybrałam podążanie, za głosem intuicji.
Słyszałam go, gdy mówił mi, że już czas wyjść do świata z moimi zasobami i wesprzeć tych, co tego będą potrzebować.
I choć byli tacy, co mnie wyśmiewali, to i tak poszłam za głosem intuicji.
Słyszałam, go wielokrotnie.
I od ponad roku znowu, coraz głośniej, do mnie przemawia.
Co mówi?
Mówi, że mam pójść w ODOSOBNIENIE.
I poszłam. Tam, gdzie nie miałam kontaktu z nikim. Nie rozmawiałam, ani nie widziałam się z nikim. Nie miałam tam też książek, telefonu, laptopa, ani zegarka. Nic, co by mnie ode mnie odciągnęło.
Co miałam?
Wodę, dziennie dwie małe porcje owsianki na wodzie. Wodę kokosową.
Zeszyt do pisania przemyśleń, zeszyt do kreślenia i malowania obrazów, farby, kredki i ołówki.
Świece, bęben i grzechotki.
Wszystko.
Dwie noce i dwa dni.
Od tego zaczęłam.
Po co?
Bo ten wewnętrzny głos mnie woła. Jakaś część mnie ma się właśnie ze mną spotkać w taki sposób. Sama ze sobą, z tym co ze mnie wypłynie. Nic z zewnątrz. To ze mnie wypływało na zewnątrz.
Rok temu, gdy czułam ,,to” całą sobą i coś mnie, coraz głośniej w tym ruchu wołało, zaczęłam o tym opowiadać mężowi i przyjaciółkom. O miejscu, gdzie to mogłoby się odbyć, o czasie, jaki tam spędzę. Choć nie do końca to rozumieli, nie oceniali mnie.
Mąż wsparł mnie całym sobą. Kiedyś, nawet nie marzyłam, że będzie miał na mnie tyle przestrzeni.
I w pewnym momencie, pojawiła się w moim domu książka. Zamówiłam ją kilka miesięcy wcześniej, w przedsprzedaży i zapomniałam o niej. Wielkie było moje zdziwienie i poruszenie, gdy pewnego dnia, została mi dostarczona. #13pierwotnychklanowychmatek.
Siedząc z Rafałem wieczorem w salonie zaczęłam ją czytać. W pewnym momencie zaczęłam czytać dokładnie o tym, o czym od kilku miesięcy mówiłam jemu. Wytworzyła się koło mnie taka energia, że Rafał zapytał „o co chodzi?”. No i mu przeczytałam. A chodziło o 13 cyklicznych odosobnień, które w tej książce są opisane. Wyobraźcie sobie moją radość, odczucie bycia zrozumianą, uznaną w moim czuciu i pragnieniu. Jakby ktoś mi powiedział „Ty dobrze czujesz. Ty dobrze czujesz! Idź za tym głosem.”
Czytałam ją bodajże w październiku, a na początku lutego, byłam gotowa udać się na pierwsze w moim życiu odosobnienie.
Od kilkunastu miesięcy, mam wrażenie, że czas się bardzo intensywnie i szybko skraca. Godzina jest krótsza, dzień i noc też. Tam czas się dłużył. Nie dlatego, że nic nie robiłam. Nie!
Dlatego, że go nie kontrolowałam. Nie wiedziałam, o której wstałam i czy już jest godzina, kiedy bym miała zjeść posiłek. Nie wiedziałam czy już dzieci powinny wrócić z pracy, ani czy do wieczora daleko.
Zanim się to zadziało miałam obawy, że najbardziej będzie mi trudno bez bliskich, jedzenia, no i telefonu. Przecież to są stałe (w moim życiu) aspekty.
Jednak nie.
Największy dyskomfort czułam w związku z tym, że nie wiem która godzina. W głowie rodziły się pytania: Ile już ,,tu” jestem? Ciekawe czy jest już południe.
Nie mogłam sprawdzić gdzie jest słońce, widziałam tylko wschód. I to było piękne, bo obserwowałam go w pełni. Każdego dnia. Jednak czasu według niego sprawdzić nie mogłam przez cały dzień, tylko z rana.
Przyszły tam do mnie dwa głębokie procesy. Powstały obrazy i mandale. Śpiewałam, mantrowałam i medytowałam. Mój organizm, bardzo intensywnie oczyścił się z toksyn, myśli, emocji.
Drugiego dnia pojawiły się myśli żeby zrezygnować. Odpuścić. Zaczęłam w myślach negować, umniejszać. Trwało to, podejrzewam, z półtorej godziny (choć nie wiem, tak naprawdę ile).
Toczyła się moja wewnętrzna walka. Pozwalałam myślom płynąć. I w pewnym momencie one odpuściły i przyszła pewność, że ,,Ja chcę! Ja chcę to zrobić do końca!”
I po jakimś czasie przyszedł do minie piękny i głęboki proces, w którym oddałam coś, co nieświadomie przejęłam 25 lat temu.
Kochani, ja wiem, że tych odosobnień, będzie więcej.
Nie chcę Ciebie do nich namawiać, za to chcę cię zainspirować, aby podążać za głosem intuicji, serca, duszy. Nie czekać, aż okoliczności będą wspierające. Aż, będzie odpowiedni partner, miejsce, czas. Zacznij dziś, za tydzień, za miesiąc, jednak zacznij.
Już tak wielu z nas, zaczęło!
I podąża dziś, za tym głosem.