Często słyszę takie wypowiedzi:
„Mnie za dzieciaka bito i wyrosłem na porządnego człowieka”.
„Ja dostawałam lanie i nie widzę w tym nic złego”.
„Mnie też wujek podszczypywał i była kupa śmiechu. Justyna, przestań, to nic takiego!”
„A tam, pośmiali się i dali mi spokój, nic się nie stało”.
Takie zdania budzą we mnie sprzeciw, ponieważ są niezgodne z prawdą!
Gdyby to była prawda, to dziś większy procent społeczeństwa nie musiałby korzystać z terapii, a przeciętny Polak nie miałby problemu ze snem i umiałby zaopiekować się sobą, gdy emocje sięgają zenitu.
Ile osób zgłosiło się podczas pandemii z prośbą o wsparcie, bo mąż (najczęściej, ale to nie jest reguła) stosował przemoc fizyczną, psychiczną, ekonomiczną czy seksualną. Bo zostali zamknięci 24 godziny na dobę w więzieniu zwanym domem (takie stwierdzenia padały).
Razem! Gdzie nie byli zwyczajni siebie nawzajem. Gdzie zaczęli używać znanych im taktyk radzenia sobie z emocjami, czyli: wrzaski, kłótnie, szarpanie, bicie, szantaż…
Skoro takie wychowanie przyniosło pozytywny skutek, to dlaczego nie przekłada się na zachowania nas kobiet i mężczyzn?
Przemoc fizyczną stosujemy, kiedy jesteśmy ograniczeni, nie radzimy sobie. Wtedy wymierzamy klapsy, szturchańce czy szarpiemy kogoś.
Bardzo często ofiarą naszej bezsilności są nasze dzieci albo partnerzy/partnerki.
Dlaczego bijemy?
Ponieważ sami doświadczyliśmy przemocy fizycznej. O wiele szybciej sięgniesz po narzędzie, które jest Ci znane od lat i z automatu je zastosujesz, niż po to, którego się dopiero uczysz.
Jednak to Ciebie i mnie nie usprawiedliwia i nie tłumaczy.
Nie mamy prawa bić dzieci ani nikogo innego
Ja się dowiedziałam na terapii dla współuzależnionych, że bicie dzieci jest karalne.
I to mną wstrząsnęło!
Nie byłam świadoma, że wyrządzam moim dzieciom krzywdę, raczej poszłabym w stronę tego, że hartuję je i uczę życia.
Błąd!
To był ogromny błąd z mojej strony i zrobiłam wszystko, by nigdy więcej nie uderzyć żadnego z moich dzieci.
Ja wiem, jak to jest stracić panowanie.
Wiem też, jak ciężko jest zmienić własne toksyczne zachowanie.
Jednak jest to możliwe!
Czy warto wracać do przeszłości?
Moim zdaniem powrót jest konieczny, do rozblokowania utartych schematów.
Co czułaś jako nastolatka, słysząc od dorosłych osób pytanie: „No powiedz, ciotka z Ameryki już przyjechała do Ciebie?” „A co Ty tam masz za pryszcze (z gestem pokazującym Twoje piersi)?”
Obleśne spojrzenia obślinionych wujków, kolegów, rodziców, pamiętasz to?!
To jest przemoc seksualna!
Ja ciągle słyszę takie historie, niektóre z nich są częścią moich doświadczeń.
Nikt z dorosłych nie stanął za Tobą, a powinien. To mama i tata, wtedy kiedy Ty nie mogłaś się obronić, powinni stanąć w Twojej obronie. Zatrzymać te komentarze.
To ja jako rodzic mam obowiązek ochronić moje dzieci przed przemocą. To ja muszę być odważna i nie zostawiać syna/córki z tym samego/samej.
Nie zmuszaj swojego dziecka do całusów z ciociami i wujkami, bo tak wypada.
Nie zmuszaj do bezruchu w kościele przez 50 minut, bo tak wypada.
Nie zmuszaj do bycia uległą/uległym, by ustępowało, bo nie wypada pyskować, stawiać siebie na pierwszym miejscu.
Twoje dziecko, dokładnie tak samo jak Ty, ma prawo odmówić, nie zgodzić się, mieć swoje zdanie.
Twoje dziecko ma prawo nie chcieć wykonać polecenia, bo nie jest zwierzątkiem wytresowanym pod dyktando tresera. Bądź dumna, że myśli i że komunikuje swoje potrzeby.
Z czym najczęściej spotykam się na sesjach z klientami?
Z brakiem asertywności, z niskim poczuciem wartości, z uległością. Brakiem stawiania granic. Z uczuciem, że „nie wiem, czy to, co czuję, jest Ok”.
Z silnym uczuciem, że „jestem nie ważna/y”. „Do niczego”. „Jestem zerem”. „Nie poradzę sobie”. „Zawsze wszystko spieprzę”. „Nie potrafię żadnej relacji utrzymać”. „Boję się ludzi, życia, iść do pracy, zasnąć”. „Boję się wstać rano, budzę się z lękiem”. „Każdy robi sobie ze mną co chce.” A to tylko niewielka porcja tego, z czym się spotykam.
To jest konsekwencja tego, w jaki sposób traktowano Cię w dzieciństwie. I to nie tylko przez rodziców. W latach 80 – 90 była stosowana czarna pedagogika. Czego innego uczono i przekaz, jak wychować dziecko, był inny. Bić, nakazywać, karać, postawić do pionu. Rodzice, przedszkolanki, nauczyciele i inne osoby, które miały z Tobą styczność, były właśnie tego uczone.
Dziś możesz usłyszeć od rodziców słowa: „Przesadzasz, ja to robiłam/robiłem dla Twojego/Waszego dobra”.
Czy aby na pewno wyszło to na dobre?!
Czas to uznać!
Teraz czas to uznać, tę krzywdę, tę bolesną prawdę. Przepuścić przez swoje ciało i umysł, by mogła się uwolnić. W końcu
Uznanie własnych krzywd pozwoli Ci zadbać też o Twoje dziecko. Uznać jego/ jej krzywdy, emocje i dać mu/ jej wsparcie.
My możemy inaczej.
Bez bicia.
Bez poniżania i zawstydzania.
Oraz bez manipulacji.
Dając sobie wsparcie, będziemy wsparciem dla dziecka.
*
Twoje słowo jest dla mnie bardzo ważne, tak samo jak emocje, które się obudziły w Tobie podczas czytania tego, z czym do Ciebie przyszłam – z cząstką mnie. Będzie mi miło, jeśli podzielisz się cząstką swoich odczuć w komentarzu. Jeśli czujesz, że ten post może wesprzeć kogoś z Twojego otoczenia, proszę, poślij go dalej. Będę Ci wdzięczna.
Justyna Pettke
Pytacie o sesje, o informacje o sesjach ze mną. Poniżej w linku znajdują się podstawowe informacje dotyczące współpracy ze mną i rekomendacje osób, które ze mną współpracowały.