Gdybym narysowała mapę mojego istnienia, to znalazłoby się na niej kilka drogowskazów.
Są nimi kobiety, które pojawiły się na mojej wyboistej drodze życia. Między innymi dzięki nim jestem dziś tym, kim jestem. One dodawały mi skrzydeł. Widziały we mnie to, czego nie dostrzegł nikt inny.
Gdy chodziłam do przedszkola, bardzo wcześnie wstawałam, ubierałam się sama i sama też odprowadzałam siebie na przystanek autobusowy (rodzice byli już w pracy). Jesienno-zimową porą było bardzo ciemno i strasznie. Bałam się przejść obok drzwi, które prowadziły do piwnicy. Bałam się też iść sama na przystanek. Miałam wtedy od 3 do 6 lat. W dorosłym życiu często mi ten strach towarzyszył, do czasu, aż się z nim skonfrontowałam.
I tu pojawiła się Pani Kanigowska, która w bloku naprzeciwko patrzała przez okno, czekając na mnie. Wychodziła do mnie, gdy tylko ujrzała moją postać i dotrzymywała mi towarzystwa, podczas czekania na auto, które dowoziło dzieci do przedszkola. Przy niej czułam się bezpieczna.
W przedszkolu właśnie ta pani była kucharką. Gdy byłam zmuszana przez jedną z przedszkolanek do jedzenia tego, czego nie lubiłam, to Pani Kanigowska przemycała dla mnie coś smacznego. Gdy przedszkolanka nie widziała, zabierała to, czego nie lubiłam. W końcu też stanęła po mojej stronie i przekonała przedszkolankę, żebym dostawała inny obiad zamiast tego, który mi nie smakuje. Zapewniła, że dla niej nie jest to żaden problem, żeby przygotować dla mnie coś innego.
Dwa lata temu, na pogrzebie znajomego, zobaczyłam ją i ciepłe uczucia do tej kobiety wróciły.
Na początku szkoły podstawowej bardzo dużo ciepła, miłych słów i akceptacji dostałam od Pani Mosek. Była moją wychowawczynią w klasach 1-3. Zawsze mogłam się do niej zwrócić z problemem, a wierzcie mi, miałam wiele trudności, więc często żaliłam się tej kobiecie, a ona brała mnie pod swoje skrzydła.
W późniejszych latach szkoły podstawowej dużo czasu spędzałam w bibliotece. Uwielbiałam panią, która ją prowadziła. Ileż ona rozmów ze mną odbyła i czasu miło spędziła. Zadawała mi pytania, a ja odpowiadałam. Szczęśliwa, że ktoś poświęca mi czas i uwagę.
W okresie szkolnym, gdy dojeżdżałam autobusem ze szkoły do domu, spotykałam kobietę, która była mną zachwycona. Brała mnie na kolana i mówiła do swojego męża, że chciałaby mieć taką córeczkę. Dziwiłam się i nie wiedziałam, co jest we mnie takiego niezwykłego.
W zeszłym roku, siedząc w kawiarni z córką, zauważyłam kobietę bardzo podobną do niej. Przez chwilę ją obserwowałam, w końcu podeszłam do niej i powiedziałam, że bardzo chcę jej podziękować, za to, że gdy byłam małą dziewczynką, ona dała mi tyle szacunku i uwagi. Po krótkiej rozmowie domyśliła się kim jestem i zapytała, czy może mnie przytulić. Oczywiście zgodziłam się. Obie byłyśmy wzruszone.
W następnej szkole miałam bardzo miłą, dającą dużo ciepła, wyrozumiałą wychowawczynię – Panią Tymanowską. Gdy nastał trudny okres dojrzewania, ona była przy mnie. Uwielbiałam lekcje z nią. Mogłam też zawsze na nią liczyć. Gdy narastały problemy w domu, ona mnie wspierała. Nigdy się na mnie nie skarżyła, widziała we mnie potencjał, dodawała mi odwagi i otuchy, gdy było trzeba. Taka wychowawczyni to skarb.
Gdy wszystko w moim życiu zaczęło się rozsypywać, podjęłam decyzję o pójściu na terapię. Tam też spotkałam cudowne kobiety, terapeutki. Każda z nich dała mi ogromne wsparcie. Stworzyły przestrzeń na uwolnienie nagromadzonych przez lata emocji. Wskrzesiły mnie do życia. Wydobyły na światło dzienne to, co skrzętnie skrywałam przez trzydzieści lat. Za co jestem im bardzo wdzięczna.
Te wszystkie kobiety dały mi uwagę, szacunek i ciepło, którym się napełniałam. Przy nich czułam się bezpiecznie i za to jestem im wdzięczna.
Kochani, każdy na swojej drodze ma takie Drogowskazy jak ja. Gdy upadałam, nie otrzymywałam wsparcia od rodziców, nie umieli mi tego dać, a przynajmniej nie w taki sposób, jaki ja potrzebowałam. Jednak KTOŚ zawsze nade mną czuwał. Wy też prawdopodobnie macie takie Drogowskazy. Rozejrzyjcie się dookoła siebie.
Zapraszam do komentowania, podzielenia się opinią.
Hej Justyna ☺ wzruszająca droga życiowa i łzy mi się zakrecily. Szacun za wkład pracy jaki wlożyłaś prze te lata terapii. Pozdrawiam cieplutko 😚
Dziekuje Ci Aniu🙂
Przeszłaś już mega długą drogę. Pewnie nie zawsze jest łatwo, ale jestem dumna,że tak świetnie dajesz radę. Mam nadzieję, że mi też uda się odnaleźć swoje JA, korzystając z Twoich wskazówek. Może żyję trochę krócej od Ciebie na tym świecie i pewnie mniej przykrości mnie spotkało, ale wierz mi nie jest mi łatwo, codziennie tracę więcej.
Bierz co uznasz za wartościowe i do dzieła Andzeliko😀
Hej 😉
Fajnie, że o tym piszesz, bo to ważne, drogowskazy w życiu. Dobrze, że spotkałaś takie ciepłe kobiety, które dały Ci nadzieję.
Witam Cię Patrycjo.Dziękuje.
ale czy tylko drogowskazem może być kobieta? warto – bo myślę, że tak jest – napisać, jaką rolę odegrali w Twoim życiu ciekawi mężczyźni 🙂
Ja niestety nie miałam tych drogowskazów w dzieciństwie:( Zawsze sama ze swoimi przeżyciami. dopiero odkąd podjęłam/ w wieku około 30 lat/decyzję że zaopiekuję się swoją małą Ewunią, te drogowskazy faktycznie zaczęły się pojawiać i zauważam je i jest ich coraz więcej 🙂
Przytulam cię kochana do mego serduszka, za twoją odwagę, chęć życia:)))