Strach, lęk, brak kontroli nad swoim ciałem, umysłem i emocjami. Natręctwa, które towarzyszą temu uczuciu to: obracanie głowy, gdy wracasz do domu, by po raz pięćdziesiąty sprawdzić, czy ktoś za Tobą idzie, sprawdzanie, czy drzwi i okna są zamknięte, czasami kilkanaście razy podczas jednego wieczora. Powtarzanie tej czynności codziennie. Inwazja natrętnych myśli. Lęk przed pójściem do ubikacji w nocy, lęk przed powrotem z ubikacji do sypialni. Lęk przed byciem samą w domu. Strach, kiedy dzwoni dzwonek do drzwi lub słyszysz pukanie.
Czego to jest konsekwencją? Zaniedbań, często nieświadomych i nieuświadomionych. Kiedy strach wkrada się do ciała, wypełnia je napięciem. Serce bije szybciej, w umyśle powstaje chaos. Uruchamia się cała machina myśli, natrętnych, od których trudno się uwolnić. Atakują zewsząd i sprawiają, że lęk narasta. Naturalne odgłosy dochodzące ze wszystkich stron, pod wpływem Twoich natrętnych myśli, emocji i sygnałów z ciała, stają się głosami informującymi, że Twojemu życiu zagraża niebezpieczeństwo. Nie jest ono realne, ale Twój umysł tworzy swoje projekcje.
Jest noc. Masz za sobą dwie godziny snu. Wybudza Cię dźwięk. Twoja wyobraźnia zaczyna swój taniec i nasuwa myśl, że ktoś coś upuścił. Chyba jest pod drzwiami wejściowymi. Twoje ciało zastyga, a serce zaczyna coraz mocniej bić. W klatce piersiowej czujesz uścisk. Zmysły się wyostrzają i działają, jak precyzyjny radar, który namierza najdrobniejszy ruch w okolicy pięciuset metrów. Dociera do Ciebie coraz więcej odgłosów. Chyba ktoś grzebie przy oknie. Kurczę, naprawdę to słyszysz. Przecież mi się nie wydaje. Na chwile wraca trzeźwe myślenie i głos: „Ostatnio też słyszałam, jak ktoś wchodzi do dzieci pokoju. Już myślałam, że to morderca. Rano okazało się, że wszystko było w porządku, a ja cała noc nie spałam”. Z trzeźwego myślenia wybija Cię odgłos w łazience. A może Ci się wydawało? Już sama nie wiesz. Nie ufasz sobie, bo to już setna noc, w której myślisz, że ktoś się włamuje, kradnie auto, wchodzi do dzieci pokoju. Jednak rano okazuje się za każdym razem, że wyobraźnia płatała Ci figle. I tak do kolejnej nocy, która odsłoni lęki. Co może być przyczyną takiego stanu psychicznego i emocjonalnego? Zdarzenia z dzieciństwa.
Na przykład sytuacja: Dwuletnia dziewczynka, chciała iść wieczorem do ubikacji. Była straszona przez wujka, tatę, babcię, który/a miał/a założone straszną maskę gwiazdora. Strach i przerażenie tej malutkiej dzieciny, jest nie do opisania. Ciało sztywnieje, serduszko bije jak oszalałe, a mama mówi: „Zmykaj do spania. Grzeczne dziewczynki już śpią”. Za każdym razem, chęć korzystania z toalety równała się z ogromnym strachem. Brak wsparcia od osób, które są odpowiedzialne za to dziecko. W dorosłym życiu, mimo że nie ma już przeszkód, by iść do ubikacji, to prawie za każdym razem, gdy nadchodzi wieczór, wraca lęk i napięcie w ciele, które zostało wprogramowane w każdą komórkę i nie pozwala o sobie zapomnieć.
Innym przykładem, może być sytuacja, kiedy rodzice zostawiali dzieci same w domu wieczorami lub na całą noc. Starsze dziecko z automatu, jest obarczone rolą rodzica/opiekuna dla młodszego rodzeństwa. Mały dorosły. Sam przerażony, że ktoś wejdzie do domu. A czy drzwi są zamknięte na klucz? Czy gaz zakręcony? Pięcioletnie dziecko obarczone opieką nad domem i młodszym rodzeństwem. Samo potrzebuje jeszcze ochrony, a już musi zmierzyć się z takim zadaniem, które jest systematycznie powtarzane. Czuje się niezastąpione, wyjątkowe, bo rodzice tak mu ufają, a zarazem strasznie się boi ciemności, odpowiedzialności i do tego ten brat lub siostra ciągle chce uciec z miejsca, w którym miało siedzieć. Odpowiedzialność za młodsze rodzeństwo zaczyna przylegać i staje się ciężarem. Rodzi się niechęć do brata lub siostry. Z drugiej strony, dzięki mojej pomocy, jestem wyjątkowy. Młodsze rodzeństwo, podczas tych kilkugodzinnych nieobecności rodziców, nasiąka lękiem brata – opiekuna. Czuje się osaczone i ciągle kontrolowane. Zamiast zabawy i naturalnego ścierania się, powstają niezdrowe zależności.
Ja sama byłam przesiąknięta lękami. Bałam się ciemności, bycia samą w domu, chodzenia koło piwnicy, na strych, do ciemnych pomieszczeń, latania samolotami, jeżdżenia pociągami, bałam się komentować posty innych osób, bycia ocenianą, odzywać, zwracać komuś uwagę. Bałam się, że będę złą matką, żoną, przyjaciółką, córką.
Bałam się egzaminów, współzawodnictwa, zawierania nowych znajomości. Bałam się jazdy samochodem, odrzucenia, porzucenia…
Te lęki uleczyłam, oswoiłam, wracając do zdarzeń z mojego dzieciństwa. Kontaktując się z Tą Małą, albo tą Większą Justynką, dając jej przestrzeń na poczucie tego lęku, na stanięcie w nim i puszczenie go. Wiele godzin tulenia i procesowania, uwalniania emocji, oddychania, takiego głębokiego. Dziś o wiele lżejsza i wdzięczna sobie za to, że nie odstawiłam mojej Justynki. Stanięcie za nią było najlepszą decyzją w moim życiu, a ta pociągnęła za sobą kolejne, które wyszły mi na dobre.
W tym filmiku opowiadam w jaki sposób rozpuściłam lęk https://youtu.be/89ER1t-DYxQ
Czy ja się boję? Tak. Czy mam lęki? Tak. Jednak większość z nich rozpuściłam. Dziękuję, że czytasz <3. Zapraszam do komentowania i jeżeli czujesz, to do podzielenia się swoją historią.
Jeżeli borykasz się z uczuciem lęku, nie wiesz, jak możesz się od niego uwolnić, to zapraszam Cię na sesje. Pod tym linkiem znajdziesz opinie osób, które ze mną pracowały https://justynapettke.pl/p/opinie.html?m=1
Fot. Ola Olejnik