Dzień Dziecka Utraconego. Dla mnie ma on szczególne znaczenie, ponieważ pierwsze moje dziecko poroniłam.
Dziś wiem, jak ogromny wpływ ma na życie utrata dziecka. I nieważne ile nosiłaś je w swoim łonie – tydzień, miesiąc czy dziewięć miesięcy. Ciało i dusza pamięta, że miałaś w sobie mały cud.
Moje ciało pamiętało, a dusza tęskniła. Każdy film, w którym było chowane dziecko, albo była pokazana mała trumienka, kontaktował mnie z emocjami straty i bólu. Bardzo płakałam i było to nieadekwatne do sytuacji, a jednak ja bardzo cierpiałam. Nadal się z tą traumą nie kontaktowałam, bo nie miałam świadomości, że za kimś tęsknię, że nie przeżyłam żałoby.
W szpitalu, po poronieniu nikt nie rozmawiał ze mną. Podejście było takie, że miałam zabieg, jak usunięcie zęba. To wszystko, co działo się dookoła mnie, wskazywało, że nie ma co dramatyzować, przeżywać, bo nic takiego się nie stało.
Stało się!
Po kilku miesiącach ciąży, myślenia o tym, że będę mamą, marzeniach, lękach, rozterkach, utraciłam moje dziecko.
Mój proces uwalniania tego bólu, przyszedł do mnie po jedenastu latach. Wtedy uderzył ze zdwojoną mocą.To, co zamroziłam w sobie w dzień poronienia, zaczęło puszczać.
Pierwszy raz skontaktowałam się z emocjami straty, gdy usłyszałam historię innej matki, która urodziła w dziewiątym miesiącu martwe dziecko. Moje ciało przeszył dreszcz, wróciła świadomość i poczułam ukłucie w sercu.
Po jakimś czasie, wracając ze spaceru, przy kościele minęłam karawan, a w nim małą, białą trumienkę. Nie mogłam opanować mojego płaczu. Zawładnął mną. Czułam, że jestem rozrywana od środka, płakałam za moim pierwszym dzieckiem. Odcinek drogi, który musiałam pokonać, by znaleźć się w domu, wydawał mi się strasznie długi. Jakbym pokonywała moją własną drogę krzyżową – trudną i bolesną.
O wszystkim rozmawiałam z Rafałem, który w tym czasie dał mi ogromne wsparcie. Który sam kontaktował się ze swoim bólem po stracie syna.
Proces żałoby trwał dwa lata.
Dlaczego jest to takie ważne, by uznać dziecko poronione, abortowane?
Dlatego, żeby odciążyć jego rodzeństwo. Często jest tak, że dziecko, które się rodzi po tym utraconym, niesie ciężar tego pierwszego. Albo zastępuje je. Bardzo często rodzice po takiej stracie przeżywają kryzys związku, bo nie widzą swojego bólu i cierpienia i nie widzą też tego dziecka.
To jest bardzo ważne, co czujesz! Jak się czujesz! Czy rozmawiasz z kimś, kto jest w stanie Cię wesprzeć? Kto da Ci przestrzeń na wszystkie uczucia, które się pokazują? Utuli w płaczu?
Może tracisz pieniądze, bo nie widzisz swoich wszystkich dzieci?
Albo widzisz tylko to, które straciłaś/ straciłeś, a nie widzisz tych, które przeżyły?
Duży procent klientek, które zwracają się do mnie, mają w swoim życiu historię utraty dziecka. Widzę jak ogromny wpływ ma to na to czy mogą zajść w kolejną ciążę. Na płynność finansową.
Widać, jak nieprzeżyta żałoba wpływa na pozostałe dzieci i związek.
Kiedy uznasz to dziecko abortowane i utulisz siebie, wybaczając sobie swoją decyzję, wtedy też robisz przestrzeń na to, które jesteś już gotowa przyjąć.
Wtedy jest możliwe zajście w ciążę. Kiedy uszanujesz swoją historię.
Prawdziwą!
Wyrzuciłaś swoje poronione dziecko do kosza?
Zakopałeś je w ogrodzie?
Spuściliście je w muszli?
To jest Wasza historia i trzeba to uznać.
Bez koloryzowania.
Przeżyć na nowo z poczuciem winy, wstydu, ulgą, albo bólem.
Wtedy przyjdzie uwolnienie i akceptacja.
I WYBACZENIE.
***
Zobacz swoje utracone dziecko.
Możesz napisać do niego list, albo iść na spacer i porozmawiać z nim, tak jakby było obok Ciebie. Możesz też skorzystać ze wsparcia, nie musisz być z tym sama/sam. Pozwól sobie uwolnić się od tej traumy. Wiem jakie to ważne, bo sama tego doświadczyłam.
Przeczytaj wpis, który napisałam, gdy byłam w procesie żałoby.
***
Jeżeli potrzebujesz wsparcia osoby, która stworzy przestrzeń na Twój ból, emocje, usłyszy Cię i nie oceni, to zapraszam na konsultacje.